klasztor:
  * HISTORIA ZGROMADZENIA * ¦W. URSZULA LEDÓCHOWSKA
 
nasze dzie³a:
  * ¦WIETLICA * KATECHEZA
 
dom pomocy spo³ecznej:
  * INFORMACJE * HISTORIA DOMU * ZASADY PRZYJÊCIA * OFERTA * GALERIA * KONTAKT
 
zabytki:
  * KLASZTORU * KO¦CIO£A
 
inicjatywy:
  * RATUJMY KLASZTOR! * PLENER MALARSKI * JARMARK URSZULAÑSKI * REMONT
 
materia³y archiwalne:
  * CHÓR * ZDJÊCIA ARCHIWALNE
 
linki:
  * URSZULANKI SJK * DOM ¦WIATE£KO * URSZULANKI NA ¦WIECIE - BLOG
  ko¶ció³:   * HISTORIA * UROCZYSTO¦CI * LUDZIE
       

 

Historia sieradzkiego ko¶cio³a i klasztoru od momentu przejêcia go przez Matkê Urszulê Ledóchowsk±


Do¶æ niezwyk³a jest historia zakotwiczenia siê szarych urszulanek w Sieradzu i d¼wigniêcia z ruin tamtejszego klasztoru podominikañskiego.
Zaczê³o siê to  wiosn± 1921 roku, kiedy to Matka Urszula Ledóchowska, za³o¿ycielka niedawno powsta³ego Zgromadzenia Sióstr Urszulanek SJK zosta³a zaproszona przez ziemianki powiatu sieradzkiego do Sieradza z pro¶b± o wyg³oszenie tu odczytu o nowym zgromadzeniu i jego dzia³alno¶ci. W sali teatru wobec licznie zgromadzonego ziemiañstwa Matka Urszula Ledóchowska mówi³a o swych planach pracy w¶ród ludu, o nowych formach ¿ycia zakonnego, dostosowanych do potrzeb wspó³czesnych. Prawdopodobnie by³a po raz pierwszy w Sieradzu i dopiero teraz mia³a okazjê ujrzenia starego klasztoru podominikañskiego, po³o¿onego tu¿ obok teatru, z którego w³a¶nie wychodzili s³uchacze odczytu.
" Po odczycie - pisze Matka Urszula w "Historii Kongregacji" - otoczyli mnie: rektor ko¶cio³a klasztornego i panie ziemianki z pro¶b±, propozycj±, by¶my objê³y klasztor podominikañski w Sieradzu, który ju¿ czê¶ciowo jest ruin± i coraz bardziej niszczeje"
Propozycja objêcia klasztoru kry³a w sobie nadziejê, ¿e Matka Urszula - nie wiadomo zreszt± jakim sposobem - wyd¼wignie z ruin wal±cy siê w gruzy zabytkowy obiekt ziemi sieradzkiej. W³adze pañstwowe i samorz±dowe nie interesowa³y siê nim: zbyt wiele by³o innych pal±cych potrzeb. A przecie¿ masyw ko¶cio³a i klasztoru, w³±czony ju¿ od wieków w panoramê miasta, stanowi³ cenny zabytek przesz³o¶ci, który nale¿a³o ratowaæ. Gdyby Matka Urszula zechcia³a siê tym zaj±æ, na pewno okoliczne ziemiañstwo i ludno¶æ miasta po¶pieszyliby z pomoc±. Takie sugestie podsuwano Matce Urszuli.
Ksi±dz rektor Aleksander Brzeziñski oprowadzi³ Matkê Urszulê po ko¶ciele, obja¶niaj±c pochodzenie i warto¶æ artystyczn± poszczególnych obrazów i o³tarzy. Najd³u¿ej zatrzymano siê przed g³ównym o³tarzem, z piêknym, ³askami s³yn±cym wizerunkiem Matki Boskiej Ró¿añcowej.
W Kronice Zgromadzenia Matka Urszula wspomina: "Panie zaprowadzi³y mnie do ko¶cio³a. Z o³tarza g³ównego spogl±da na nas Matka Boska Ró¿añcowa w sukience ze srebrnych p³yt. Zmówi³y¶my "Zdrowa¶ Mario", by Bóg pozwoli³ mi obj±æ Sieradz. Taki poczu³am poci±g do tego starego klasztoru: ile¿ tu modlitw wznosi³o siê do Boga, ile¿ cnót, ile¿ ofiar, nawet krwi mêczeñskiej ¶ci±ga³o na ten dom b³ogos³awieñstwo Bo¿e".

Matka Urszula zwiedzi³a równie¿ klasztor. Do ko¶cio³a przylegaj± mury klasztoru, zbudowanego w czworobok wokó³ wirydarza, jak zwykle w klasztorach ¶redniowiecznych. Na parterze, wokó³ wirydarza kru¿ganek o sklepieniu kolebkowym z lunetami, w³a¶ciwym dobie renesansu i baroku...
"Wszystko grozi ruin± - notuje Matka Urszula - a jednak takie to ³adne, kru¿ganki ¶liczne mimo rujnacji, wirydarz zapuszczony, ale to wszystko przemawia do duszy i serca... Obesz³y¶my ca³y dom - ruina, ruina, a przecie¿ ci±gnie mnie tak bardzo, i¿ o¶wiadczy³am paniom, ¿em gotowa wzi±æ ten klasztor i odrestaurowaæ".
Klasztor by³ rzeczywi¶cie w stanie op³akanym. Po opuszczeniu go przez dominikanów zabudowania s³u¿y³y najrozmaitszym celom. W jednym skrzydle mie¶ci³a siê od czasów zaboru rosyjskiego szko³a, niektóre pomieszczenia wynajmowa³ rz±d osobom prywatnym. Nikt z u¿ytkowników nie my¶la³ o przeprowadzeniu jakichkolwiek remontów, a jedynie zabezpiecza³ siê prowizorycznie przed gro¿±c± ruin±, klasztor wiêc z wolna chyli³ siê ku upadkowi: dziurawe dachy, pogni³a pod³oga, powyrywane odrzwia, okna bez futryn i szyb, zacieki i rozpadliny w murach. Pó³nocno - wschodni naro¿nik czworoboku by³ ju¿ czê¶ciowo rozebrany, gdy¿ stamt±d wykradano ceg³ê.
W chwili, gdy Matka Urszula Ledóchowska obejmowa³a klasztor, w najlepiej stosunkowo zachowanych pomieszczeniach zabezpieczonych jako tako od ca³kowitej ruiny, mie¶ci³o siê kilka klas szko³y powszechnej, redakcja gazety "Ziemia Sieradzka", drukarnia i warsztaty, ponadto mieszkania ksiêdza rektora i nauczyciela szko³y.
Na polecenie Matki Urszuli powiatowy architekt p. ¦lusarski sporz±dzi³ raport o stanie budynków klasztornych z dat± 2 lipca 1921 r.
Czytamy w nim: Ks. Rektor przeniós³ obecnie drukarniê do swego domu, a pawilon, przez niego opuszczony, wymaga bardzo solidnego remontu, znajduj±c siê w stanie op³akanym pó³ ruiny. Dachy zniszczone, belki i ca³e czê¶ci sufitów pozawalane, a co najwa¿niejsze - ca³e czê¶ci murów od góry s± w zaciekach, gzymsy odlatuj±, szkarpy siê rysuj± i czê¶ciowo s± zupe³nie zniszczone. Stan budynków, w których mie¶ci siê szko³a, jest stosunkowo mo¿liwy, gdy¿, - choæ dorywczo - by³y remontowane, lecz za to przez budowniczych rosyjskich zosta³y bardzo zeszpecone przez zamianê charakterystycznych stromych dachów z palon± dachówk± na bardzo brzydkie, bo p³askie i kryte pap±...
Nale¿a³oby doprowadziæ ca³± tê grupê budynków do stanu pierwotnego z mo¿liwie ma³ymi zmianami, lecz dzisiaj s± one w tak op³akanym stanie, ¿e potrzebuj± rych³ej opieki, gdy¿ w przeciwnym razie nawet najpowa¿niejszy remont nie uchroni tych gmachów od ostatecznej i zupe³nej ruiny.
Tylko najniezbêdniejsze roboty, maj±ce uchroniæ klasztor od ruiny, oceni³ architekt na sumê 2,5 mln marek.
Nale¿a³o przyst±piæ do prawnego za³atwienia sprawy. Potrzebna by³a przede wszystkim zgoda biskupa, ordynariusza diecezji kujawsko - kaliskiej, na terenie której le¿a³ Sieradz. Matka Urszula rozpoczê³a o¿ywion± korespondencjê z ks. biskupem S.K. Zdzitowieckim, dotycz±c± przekazania Zgromadzeniu Sióstr Urszulanek opuszczonego przez dominikanów obiektu. Powszechnie by³o wiadomo, ¿e zakonnicy nie maj± zamiaru obj±æ swego dawnego klasztoru, gdy¿ po zbadaniu stanu budynków zrezygnowali z niego, o czym biskup zosta³ powiadomiony. Klasztor sieradzki by³ w ka¿dym razie w³asno¶ci± ko¶cieln± i jedynie biskup móg³ zdecydowaæ o tym, kto go obejmie. Matka Urszula zwróci³a siê z pro¶b± do ksiêdza biskupa Zdzitowieckiego zaraz po odczycie w Sieradzu, 20 kwietnia 1921 roku. Pisa³a:"Ekscelencjo, Najprzewielebniejszy Ksiê¿e Biskupie. Wczoraj mia³am odczyt w Sieradzu. Duchowieñstwo i panie ziemianki oraz pan starosta tak zachêcili siê do naszej pracy, g³ównie do pracy nad nauczycielkami ludowymi, ¿e pragnêliby, abym objê³a z mymi siostrami klasztor podominikañski w Sieradzu. Zakon ten nie zamierza siê tu osiedliæ, wiêc mo¿e by³oby rzecz± mo¿liw± i bardzo proszê, niech Ekscelencja przychyli siê do pró¶b ziemianek i do mojej i odda naszej Instytucji Urszulanek Serca Jezusowego ten klasztor. My od sierpnia pracujemy w Pniewach, w diecezji poznañskiej, wiêc ks. kardyna³ Dalbor mo¿e udzieliæ potrzebnych o nas informacji...,Bêdziemy siê stara³y, na ile potrafimy, pracowaæ na chwa³ê Bo¿± w my¶l ko¶cio³a ¶wiêtego i naszego Biskupa."Ks. bp Zdzitowiecki szczerze ucieszy³ siê propozycj± Matki Urszuli. "Praca nad ludem - pisa³ - jest tak nagl±ca i tak nieodzowna, ¿e z otwartymi rêkoma przyjmê Siostry do swej diecezji... Z mej strony nie znajdujê ¿adnych przeszkód do osiedlenia siê Urszulanek w klasztorze sieradzkim... Przewielebna jednak Matka zechce w Rzymie porobiæ kroki do pozyskania klasztoru na sta³e. Ja te starania w miarê si³ i mo¿no¶ci poprê."
Matka Urszula, czym prêdzej wys³a³a list do genera³a dominikanów w Rzymie, o. Ludwika Theisslinga, z pro¶b± o przekazanie Zgromadzeniu klasztoru sieradzkiego. Genera³ w krótkim czasie odpisa³, ¿e chêtnie odstêpuje w³asno¶æ dominikañsk±, która bêd±c ju¿ w stanie ruiny, nie przedstawia dla zakonu wiêkszej warto¶ci.
Matka Urszula z entuzjazmem zabra³a siê natychmiast do dzie³a. Spraw± restauracji klasztoru chcia³a zainteresowaæ duchowieñstwo, ziemiañstwo, i arystokracjê. Pragnê³a równocze¶nie "odrestaurowaæ" my¶l o kanonizacji królowej Jadwigi. "Wszak ta kanonizacja mia³aby takie ogromne religijne i polityczne znaczenie dla naszego biednego kraju" - pisa³a Matka Urszula w li¶cie do biskupa Zdzitowieckiego.
Energia i przedsiêbiorczo¶æ Matki Urszuli wzbudzi³y zaniepokojenie i czujno¶æ w³adz pañstwowych, które teraz dopiero przypomnia³y sobie o istnieniu klasztoru podominikañskiego i zg³osi³y swoje do niego prawa, zupe³nie bezpodstawnie, skoro nawet rz±d carski uznawa³ ten obiekt za w³asno¶æ ko¶cieln±. Nie pozwolono Matce Urszuli czyniæ ¿adnych kroków maj±cych na celu odbudowê klasztoru, równocze¶nie jednak nie brano siê do ratowania zagro¿onych budynków. Równie¿ ziemianie, choæ "bardzo przychylni" - jak zawsze twierdzi³a Matka Urszula - zlêkli siê trochê, ¿e tempo, jakie Matka nadawa³a sprawie odbudowy, poci±gnie za sob± konieczno¶æ zbyt wysokiej pomocy finansowej z ich strony, a przecie¿ maj±tki by³y przez wojnê mocno nadszarpniête i trzeba by³o je d¼wigaæ z upadku.
Matka Ledóchowska pomimo przeszkód nie rezygnowa³a ze swych planów. Pro¶by o interwencjê ksiêdza biskupa Zdzitowieckiego i rozmowy w Ministerstwie Rolnictwa ostatecznie zaowocowa³y tym, ¿e choæ Matce nie przyznano na razie prawa w³asno¶ci, dano jej prawo u¿ywalno¶ci klasztoru oraz zapewniono pomoc finansow± w jego odbudowie. Matka Urszula przy poparciu ksiêdza biskupa Zdzitowieckiego otrzyma³a od dominikanów urzêdowy akt donacyjny. Formalny akt darowizny zosta³ dokonany przez zebran± w Rzymie Radê Generaln± zakonu dominikañskiego w dniu 2 kwietnia 1922 roku.
Ju¿ z pocz±tkiem lipca 1922 roku M. Urszula pos³a³a do Sieradza dwie siostry: S. Antoninê Tyszkiewicz i S. Paulê Wróblewsk±, by rozpoczê³y kwestê po dworach diecezji kujawsko - kaliskiej. Matka Urszula wystara³a siê o zezwolenie na kwestê od biskupa ordynariusza i urzêdu wojewódzkiego w £odzi. Z tymi pismami siostry rozpoczê³y wêdrówkê od dworu do dworu, zwykle koñmi, gdy¿ ka¿dy maj±tek udziela³ tego ¶rodka lokomocji na przejazd do nastêpnego dworu. Przez ca³e lato trwa³a ta wêdrówka uwieñczona poka¼nym dorobkiem. Matka Urszula równie¿ je¼dzi³a po dworach, aby zapoznaæ ich w³a¶cicieli ze stanem robót przy odbudowie klasztoru. Poniewa¿ marka polska spada³a z dnia na dzieñ, trzeba by³o od razu lokowaæ pieni±dze w materia³ach budowlanych.
Na dobre zamieszka³y siostry w Sieradzu dopiero od wrze¶nia 1922 roku, na razie u zaprzyja¼nionej rodziny, a od pa¼dziernika przenios³y siê do klasztoru. Zamieszka³y w dwóch pokojach na piêtrze, gdzie jeszcze w czasie deszczu ciek³o im na g³owê. Klasztor nie mia³ jeszcze ogrodzenia, wiêc sta³ siê pasa¿em miêdzy ulic± ¯abi± a Dominikañsk± i buszowano w nim, zw³aszcza noc±, w poszukiwaniu skarbów.
Odbudowa klasztoru postêpowa³a sukcesywnie i trwa³a kilka lat. Siostry mia³y swój znaczny udzia³ w pracach murarskich i porz±dkowych. Pierwsze lata odnotowa³y do¶æ du¿y nap³yw kandydatek do ¿ycia zakonnego z ziemi sieradzkiej. Wiele z nich stawa³o do pracy przy odbudowie klasztoru.
Prace restauracyjne tak zrujnowanego i du¿ego obiektu zabytkowego poci±ga³y za sob± du¿e koszty. Oczywi¶cie nie mog³a temu sprostaæ kasa Zgromadzenia, które prowadzi³o liczne zak³ady dla sierot i dzieci z rodzin ubogich - nie dotowane wówczas przez pañstwo.
Matka Urszula zabiega³a równie¿ o stworzenie pewnych ¼róde³ dochodu w samym klasztorze. Ju¿ w listopadzie 1922 roku sprowadzono do Sieradza warsztaty tkackie i zainstalowano je w d³ugiej sali wzd³u¿ ko¶cio³a na pierwszym piêtrze. W sumie by³o 12 warsztatów tkackich. Kierowniczk± tkalni by³a siostra Józefa (Franciszka) Korentz, osoba przedsiêbiorcza i utalentowana. Wytwarzaj±c tkaniny regionalne: barwne pasiaki, czerwone i zielone, narzuty na ³ó¿ka, poduszki, stroje ludowe regionu sieradzkiego, tkalnia sióstr przyczyni³a siê wydatnie do promowania i upowszechniania piêkna ludowego artyzmu. Tkaniny regionalne wyrabiane tutaj zosta³y kilkakrotnie odznaczone na ró¿nych wystawach, w tym na Wystawie Krajowej w Poznaniu w 1929 r. Równie¿ po wojnie, gdy siostry by³y zmuszone przyst±piæ do Spó³dzielni Pracy Przemys³u Ludowego i Artystycznego Ziemi Piotrkowskiej, tkaniny sióstr by³y szczególnie cenione. Przyk³adem tego mo¿e byæ fakt, ¿e jeden z utkanych przez siostry gobelinów, zosta³ ofiarowany prezydentowi Francji Charles de Gaulle, podczas jego wizyty w Polsce. Siostry tka³y równie¿ "metra¿" z cienkiej we³ny czesankowej na kostiumy dla zespo³ów ludowych. Celem wiêkszego urozmaicenia swoich wyrobów Siostra Korentz ³±czy³a ze sob± wzory lub kolory ró¿nych wsi lub okolic, tworz±c w ten sposób nowe wzory pod wzglêdem charakteru i barwy bardziej artystyczne od ludowych. Ponadto specjaln± uwagê po¶wiêci³a siostra dawnym, zanikaj±cym ju¿ wzorom ludowym, odradzaj±c je w ten sposób i zapoznaj±c z ich piêknymi barwami i rysunkami wspó³czesne pokolenie.
Matka Urszula, mimo rozlicznych prac i odpowiedzialno¶ci za ca³e Zgromadzenie, by³a osobi¶cie zaanga¿owana w sprawê odbudowy klasztoru. Mówi± o tym jej zapisy w Kronice Zgromadzenia, któr± prowadzi³a: "Obstalowa³am w Poznaniu 30 tys. sztuk dachówki karpiówki dla Sieradza"(1924 r.), "Obejrza³am ca³± budowê. Ju¿ zerwany stary dach nad szko³±, praca wre w ca³ej pe³ni"(1925 r.), "Ju¿ wszystkie dachy dachówk± pokryte. Sieradz coraz ³adniejszy"(1926 r.).

Odbudowa klasztoru nabra³a rozg³osu. Ukazywa³y siê artyku³y wyra¿aj±ce uznanie dla przedsiêwziêcia. Oto tytu³y niektórych z nich: "Nowe dzie³o Matki Ledóchowskiej - odbudowa klasztoru w Sieradzu" ("Tygodnik Ilustrowany" Nr 35, 1926), "Wskrzeszona chluba Sieradza - klasztor Królowej Jadwigi" ("Ilustrowany Kurier Codzienny", Kraków  Nr 48, 1929)
Ju¿ w roku 1923 g³ówne skrzyd³o klasztoru by³o gotowe, posesja zosta³a ogrodzona, zaprowadzono elektryczno¶æ, jednym s³owem klasztor dominikañski o¿y³.
Matka Urszula podjê³a siê ponadto remontu gmachu przylegaj±cego do klasztoru i bêd±cego jego w³asno¶ci± a u¿ytkowanego przez publiczn± szkolê powszechn±. W pa¼dzierniku 1925 r. odby³o siê uroczyste po¶wiêcenie szko³y  im. Królowej Jadwigi. Kierownictwo szko³y by³o ju¿ wówczas w rêku sióstr.
Równolegle z odbudow± klasztoru - by³a tu prowadzona praca charytatywna i apostolska pod ró¿nymi postaciami. Klasztor by³ zawsze otwarty na dzieci i m³odzie¿ - na wszelkie potrzeby i biedy ludzkie.
Ju¿ na pocz±tku, gdy warunki by³y jeszcze bardzo prymitywne s. Antonina Tyszkiewicz, pierwsza prze³o¿ona klasztoru, przyjê³a bez wahania dwudziestkê dzieci z ochronki na ul. ¯abiej, gdy magistrat nie móg³ finansowaæ tej instytucji. Wkrótce Matka Ledóchowska zabra³a je do Otorowa, gdzie istnia³ ju¿ dobrze zorganizowany zak³ad opiekuñczo-wychowawczy. Klasztor stawa³ siê tym, czym byæ powinien - ostoj±, pomoc± oparciem dla ¶rodowiska.
Wkrótce po osiedleniu siê siostry zorganizowa³y ochronkê dla dzieci, w której z dnia na dzieñ przybywa³o podopiecznych. Dzieci otrzymywa³y ciep³y posi³ek, czasami odzie¿, a przede wszystkim troskliw± opiekê i serce, których czêsto by³o im brak. Do¿ywianie odbywa³o siê z funduszów Ko³a Ziemianek, tak¿e sejmik dopomaga³ w zaopatrzeniu dzieci w odzie¿.
W latach 30 - tych siostry opiekowa³y siê ju¿ setk± dzieci. Podczas wakacji letnich siostry prowadzi³y ponadto "ogródek" dzieciêcy dla dzieci przedszkolnych. W klasztorze powsta³a ¶wietlica dla 30 dziewczynek zrzeszonych w Katolickim Stowarzyszeniu M³odzie¿y, biblioteka i wypo¿yczalnia ksi±¿ek, z której korzysta³a okoliczna ludno¶æ. W roku 1934 na usiln± pro¶bê inteligencji miejskiej siostry za³o¿y³y prywatn± koedukacyjn± szko³ê powszechn±, co rozszerzy³o mo¿liwo¶ci oddzia³ywania i na to ¶rodowisko.
Sta³ym zajêciem sióstr by³a katechizacja we wszystkich szko³ach powszechnych Sieradza, prowadzenie organizacji religijnych dzieci i m³odzie¿y.
Drugim koniecznym do utrzymania domu dzia³em pracy sta³ siê wkrótce ogród wraz z polem. Po ogrodzeniu posesji zaczê³a siê na dobre uprawa warzyw, sadzenie drzew owocowych, wkrótce ogród siê rozszerzy³ o przyleg³e, wydzier¿awione parcele. Zgromadzenie otrzymywa³o te¿ czasem jako darowiznê kawa³ki pola za miastem, a tak¿e dokupowa³o ziemiê, by móc za³o¿yæ w³asne gospodarstwo rolne.
W 1928 r. wspó³w³a¶cicielka maj±tku Monice ofiarowa³a Zgromadzeniu 3 ha ziemi, pó¼niej dokupiono s±siednie parcele, a w 1939 roku zakoñczono budowê domu, w którym zamieszka³y siostry z klasztoru w Sieradzu.

Lata wojny i okupacji

Ca³± t± rozkwitaj±c± dzia³alno¶æ przerwa³a wojna w 1939 roku. Pocz±tkowo, podobnie jak reszta zdezorientowanych ludzi, siostry uciek³y przed zbli¿aj±cym siê frontem. 3 wrze¶nia uda³y siê w kierunku , Piotrkowa Trybunalskiego i Szadku. Ucieczka nie trwa³a jednak d³ugo, bo ju¿ 10 wrze¶nia powróci³y do Sieradza. Klasztor zosta³ zajêty przez Niemców i stworzono w nim szpital polowy. S.Paulina Jaskulanka tak relacjonowa³a zaistnia³e fakty:"Ranni ¿o³nierze polscy zajmowali po³owê kru¿ganków - le¿eli na kamiennej posadzce, prawie bez s³omy. Trzeba by³o zdobyæ s³omê i sienniki. W budynku publicznej szko³y powszechnej tylko w dwóch salach le¿eli polscy jeñcy, ci najciê¿ej ranni. W innych znajdowali siê ¿o³nierze niemieccy, sala operacyjna i opatrunkowa. W ko¶ciele le¿eli oficerowie niemieccy l¿ej ranni. Nasze pokoje w klauzurze zajmowali lekarze, pielêgniarki - personel niemiecki. Wszêdzie by³ brud, zniszczenie, wala³y siê resztki rozgrabionych rzeczy sióstr - ksi±¿ki, notatki itp."
W dwóch pokoikach parterowych przy furcie mieszka³a warta niemiecka. Wartownicy nieustannie pe³nili dy¿ury na ulicy, na podwórzu i w ogrodzie, dooko³a ca³ego klasztoru. Siostry wspominaj±, ¿e byli na ogó³ ludzcy i pe³ni wspó³czucia dla niedoli zwyciê¿onych, nierzadko czêstowali polskich ¿o³nierzy swoim jedzeniem i tytoniem.
Pocz±tkowo by³o kilkuset rannych - warunki fatalne - brak³o ³ó¿ek, bielizny, nawet sienników. Gdy w³adze wojskowe skierowa³y czê¶æ jeñców do innych szpitali, a inwalidów pozwalniano do domów, opró¿ni³ siê ko¶ció³ i kru¿ganek, wiêkszo¶æ rannych le¿a³a na ³ó¿kach, reszta na siennikach. Mieszkañcy Sieradza pamiêtali o naszych rannych, odwiedzali ich, obdarzali ¿ywno¶ci±.
Chorzy byli pod opiek± polskich lekarzy; praniem, obs³ug± rannych i kuchni± zajmowa³y siê siostry. Ustali³ siê zwyczaj, ¿e codziennie kilku czy kilkunastu jeñców obiera³o kartofle na obiad.
Z powodu ciê¿kiej zimy Msze ¶wiête w pierwszym roku wojny odprawiano nie w ko¶ciele, lecz na kru¿ganku, pod wielkim krucyfiksem. A poniewa¿ kru¿ganek by³ opalany, mogli uczestniczyæ w nabo¿eñstwach ranni, z których wielu mia³o tylko drelichowe mundury. Ówczesny rektor ko¶cio³a i kapelan sióstr ks. Binkowski, przychodzi³ do sal i spowiada³ rannych a tak¿e udziela³ im komunii ¶wiêtej.
Szpital polowy przetrwa³ a¿ do 19 lutego 1940 roku. Liczy³ wówczas ju¿ tylko1105 pacjentów. Nie czekaj±c ich wyzdrowienia, Niemcy wyprawili ich najpierw do Ostrzeszowa, a stamt±d porozsy³ali do ró¿nych obozów. Na po¿egnanie prawie wszyscy zebrali siê na kru¿ganku pod krzy¿em, gdzie Mszê ¶wiêt± odprawi³ ks. Binkowski, który wkrótce sam zosta³ wys³any do obozu w Dachau, sk±d ju¿ nie wróci³.
Podczas trwaj±cej wiele lat okupacji, przebywaj±ce w Sieradzu siostry podjê³y siê równie¿ pochówku zmar³ych w sieradzkim wiêzieniu wiê¼niów politycznych.
Przez wszystkie lata okupacji mo¿na by³o ogl±daæ jad±cy ulicami miasta niepozorny zaprzêg: wózek, zaprzê¿ony w kulawego konika "Troskê" wioz±cy trumnê, albo i dwie. Jedna siostra powozi³a siedz±c na wózku, a za wózkiem sz³a druga siostra z ró¿añcem w rêku modl±c siê za zmar³ych. Do "konduktu" przy³±cza³ siê niekiedy policjant i krzycza³, ¿eby jechano prêdzej. Taki widok powtarza³ siê najpierw po kilka razy w tygodniu, potem codziennie, a w koñcu musia³y siostry obracaæ kilka razy dziennie, aby przewie¼æ na cmentarz zmar³ych wiê¼niów.
W pierwszym roku wojny ka¿dy zmar³y otrzymywa³ w³asn± trumnê; w dalszych latach trumna z wysuwanym dnem s³u¿y³a tylko do przewo¿enia zw³ok, które sk³adano do grobu w papierowych workach. Pod koniec sytuacja uleg³a zmianie o tyle, ¿e zmar³ych odziewano w ich w³asn± bieliznê o ile ta by³a licha, bo lepsz± przyw³aszczali sobie Niemcy. W samym tylko 1942 roku siostry pochowa³y w ten sposób 450 osób. Dzisiaj nie ma na cmentarzu nawet ¶ladu po tych wiêziennych mogi³ach. Zniwelowano je, a na ich miejscu stoj± nowe, murowane groby.

Po zakoñczeniu wojny

Z chwil± zakoñczenia wojny w 1945 r. klasztor sieradzki licz±cy wówczas 110 sióstr, bardzo aktywnie w³±czy³ siê w prace nad odbudow± i rekonstrukcj± ¿ycia spo³ecznego na terenie miasta. Wojna pozostawi³a po sobie ruinê, nêdzê i ludzkie tragedie. Najpilniejsz± spraw± by³a troska o m³odzie¿ i dzieci. Gdy tylko zaczê³o siê organizowaæ szkolnictwo, piêæ sióstr objê³o nauczanie religii w szko³ach. Do pracy w gimnazjum przyst±pi³a s. Magdalena Hekker, która objê³a nauczanie ³aciny i jêzyka francuskiego oraz rysunków. Prowadzi³a. W pracy tej jednak nie utrzyma równie¿ na terenie szko³y organizacjê m³odzie¿ow± Czerwonego Krzy¿a. W pracy tej jednak nie utrzyma³a siê d³ugo. Zosta³a zwolniona pod koniec pó³rocza roku szkolnego 1947/48.
Nap³yw m³odzie¿y okolicznej do gimnazjum sieradzkiego a potem te¿ do innych szkó³ ¶rednich, stwarza³ konieczno¶æ zapewnienia jej odpowiednich warunków bytowych i w³a¶ciwej opieki. Nie by³o jeszcze wtedy internatów pañstwowych. Rodzice nawi±zuj±c do tradycji przedwojennej zwracali siê w tej sprawie do sióstr. Zg³oszeñ by³o bardzo du¿o, ale siostry, ze wzglêdu na ograniczone mo¿liwo¶ci lokalowe, mog³y przyj±æ w pierwszym roku powojennym 45 dziewcz±t. Warunki by³y wówczas, jak zreszt± wszêdzie w pierwszych latach powojennych, bardzo skromne, wrêcz biedne. Jednak m³odzie¿ ówczesnego pokolenia wykaza³a wiele hartu i zapa³u do nauki i pracy. W miarê ulepszania warunków i przeprowadzenia pewnych adaptacji lokalowych mo¿na by³o zwiêkszyæ ilo¶æ miejsc. Najwiêcej, bo 58 internatek by³o w roku 1956/60. Liczba ta zaczê³a jednak spadaæ, bo ówczesne w³adze komunistyczne niechêtnie  a nawet wrogo patrzy³y na bursê prowadzon± przez zgromadzenie zakonne. Siostry pracuj±ce w bursie otrzyma³y wymówienie pracy w ci±gu roku szkolnego, jednak na skutek interwencji rodziców zgodzono siê na pozostawienie bursy do koñca roku szkolnego. Bursa prosperuj±ca po wojnie przez 16 lat przesta³a istnieæ definitywnie z dniem 30 czerwca 1961 roku.
Po zlikwidowaniu bursy "Caritas" pañstwowy zleci³ siostrom prowadzenie Domu Opieki Spo³ecznej dla 40 dzieci niepe³nosprawnych umys³owo i fizycznie. Otwarcie Zak³adu nast±pi³o 5 stycznia1962 r.
Praca ta wymaga³a od sióstr du¿ego przestawienia siê. Trzeba by³o przeszkoliæ personel, zdobyæ wiêcej pielêgniarek, których w zgromadzeniu o profilu nauczycielsko - wychowawczym nie by³o zbyt wiele. W³adze komunistyczne chcia³y w ten sposób zepchn±æ dzia³alno¶æ sióstr jakby na margines. Siostry jednak, które objê³y pracê przy najbiedniejszych dzieciach, nie czu³y siê pokrzywdzone. Przeciwnie, dzieci te sta³y siê odt±d przedmiotem ich szczególnej troski.
Przez wiele lat Dom Pomocy Spo³ecznej boryka³ siê z bardzo trudnymi warunkami lokalowymi, gdy¿ pomieszczenia starego klasztoru nie da³y siê zaadaptowaæ do potrzeb tego typu zak³adu. W 1984 roku Zgromadzenie odzyska³o przyleg³y do klasztoru budynek, w którym przed wojn± siostry prowadzi³y szko³ê podstawow±, a po wojnie w³adze komunistyczne zajê³y budynek najpierw na szko³ê, nastêpnie przedszkole i wreszcie na potrzeby Muzeum Miejskiego. Odzyskanie tego budynku przyczyni³o siê do polepszenia warunków Zak³adu. Obecnie wiêkszo¶æ personelu stanowi± osoby ¶wieckie, które z wielk± ofiarno¶ci± i oddaniem pracuj± przy dzieciach. Dyrekcja Zak³adu dba o w³a¶ciwy poziom pracy, stara siê j± usprawniæ przez wprowadzenie nowych urz±dzeñ - czyni wszystko, by Zak³ad móg³ jak najlepiej s³u¿yæ chorym dzieciom.
Odpowiedzi± na najpilniejsza potrzebê spo³eczeñstwa sieradzkiego by³o otwarcie przedszkola po wojnie. Mimo najlepszych chêci, siostry nie by³y w stanie przyj±æ wszystkich, bardzo licznie zg³aszanych dzieci.
W pierwszym roku powojennym liczbê ograniczono do 100 miejsc. Siostry prowadzi³y przedszkole w wynajêtym lokalu. W nastêpnych latach, gdy urz±dzono na ten cel zakupiony przez siostry barak, liczbê miejsc mo¿na by³o zwiêkszyæ do 150. Dzieci zosta³y podzielone na trzy grupy.
W 1947 r. z ramienia "Caritas" powsta³o w domu sióstr przy ul. Toruñskiej drugie przedszkole, prowadzone przez siostry. Dzia³a³o ono przez dwa lata i przesta³o istnieæ na skutek rozwi±zania przez w³adze komunistyczne "Caritas" ko¶cielnego.
Do przedszkola trafia³y dzieci z ró¿nych ¶rodowisk spo³ecznych. By³o wiele pochodz±cych z rodzin inteligenckich i zamo¿nych, ale tez i biedne, których rodzice, czy opiekunowie nie byli w stanie pokryæ nawet kosztów wy¿ywienia. Koszty te bra³ na siebie komitet rodzicielski, który bardzo aktywnie dzia³a³ na terenie przedszkola i by³ du¿ym jego zapleczem i pomoc±.
Praca w przedszkolu otwiera³a mo¿liwo¶ci nawi±zania przez siostry bliskich kontaktów ze spo³eczeñstwem sieradzkim. Wiadomo, ¿e wra¿liwo¶æ rodziców jest szczególnie wyczulona na najm³odsze pociechy. Potrafili, wiêc w³a¶ciwie oceniæ poziom pracy opiekuñczej i wychowawczej sióstr. Nic wiêc dziwnego, ¿e miejsca w przedszkolu by³y rezerwowane ze znacznym wyprzedzeniem czasowym. Siostry ze swej strony, mia³y okazjê bli¿szego wnikniêcia w ¶rodowisko rodzinne dzieci, co stwarza³o te¿ mo¿liwo¶æ pracy apostolskiej i charytatywnej, tam, gdzie by³o to potrzebne.
¦cis³a wspó³praca z rodzicami by³a wa¿na w przedszkolu, które niejednokrotnie korzysta³o z ich fachowej, ¶wiadczonej bezp³atnie pracy. Co miesi±c odbywa³y siê zebrania komitetu rodzicielskiego, a co kwarta³ walne zebrania rodziców, podczas których wyg³aszano referaty z zakresu wychowania i omawiano sprawy, zwi±zane z potrzebami przedszkola . W kontaktach z rodzicami chodzi³o przede wszystkim o uzgodnienie metod wychowawczych, by w imiê dobra dziecka, wychowanie rodzinne by³o zgodne z wychowaniem w przedszkolu.
W 1952 roku przedszkole, które dot±d dzia³a³o na zasadzie instytucji prywatnej, zosta³o przejête przez "Caritas"pañstwowy. £±czy³o siê to z wiêksz± ingerencj± w³adz w sprawy przedszkola, by³o natomiast korzystne pod wzglêdem materialnym. Najwa¿niejsza dla sióstr sprawa a mianowicie profil wychowania - pozosta³ ten sam.
Obok normalnych zajêæ, przewidzianych programem przedszkolnym, siostry w³o¿y³y wiele starañ w kierunku religijnego wychowania dzieci. Od czasu do czasu dzieci mia³y swoje Msze ¶w., w czasie których recytowa³y opracowane dla nich wierszem teksty mszalne. Szczególnie uroczy¶cie odbywa³o siê zakoñczenie roku. Wówczas dzieci z zaoszczêdzonych przez siebie pieni±¿ków, zamawia³y Mszê ¶wiêt± w intencji rodziców. Potem odbywa³y siê wystêpy dzieci na kru¿gankach.
W latach sze¶ædziesi±tych w³adze komunistyczne podjê³y w ca³ym kraju akcje likwidacji przedszkoli prowadzonych przez zgromadzenia zakonne.
Na pocz±tku roku 1961/62 sytuacja by³a niepewna i napiêta. Inspektorat za¿±da³ do wgl±du kart zg³oszeñ dzieci i przetrzymywa³ je przez d³u¿szy czas. By³y równie¿ trudno¶ci z zatwierdzeniem zmiany na stanowisku kierowniczki przedszkola. Nie stwarza³o to sprzyjaj±cej atmosfery, siostry jednak przyst±pi³y normalnie do pracy i prowadzi³y j± do koñca roku szkolnego. W dniu 30 czerwca 1962 r. przedszkole sióstr w Sieradzu zakoñczy³o swe istnienie.
Mimo likwidacji placówek nie uda³o siê ca³kowicie pozbawiæ sióstr wp³ywu na m³odzie¿ i dzieci. Gdy w szko³ach zniesiono nauczanie religii, siostry przyst±pi³y do katechizacji w salach parafialnych zarówno w Sieradzu jak i w okolicznych wioskach. Piêæ, sze¶æ katechetek obejmowa³o swym nauczaniem i wp³ywem wychowawczym setki dzieci. Do ko¶cio³a klasztornego garnê³y siê dzieci i m³odzie¿ pragn±ce uczestniczyæ w obrzêdach liturgicznych jako ministranci i asysta. Siostry opiekunki otacza³y je szczególn± trosk±, staraj±c siê wpoiæ im takie podstawowe warto¶ci jak uczciwo¶æ, prawo¶æ, szacunek dla ka¿dego cz³owieka, obowi±zkowo¶æ. Wysi³ek i praca ka¿dego z nich w kierunku osi±gania tych zalet, by³a warunkiem dopuszczenia do o³tarza. Przez d³u¿szy czas w klasztorze prowadzono nieoficjalnie ¶wietlicê dla oko³o czterdziestu ministrantów. Tu mieli swoje pogadanki wychowawcze, tu mogli odrobiæ lekcje, czy zabawiæ siê w ró¿ne gry. Zarówno ministrantom jak i dziewczêtom z asysty urz±dzano co roku ¶wiêtego Miko³aja, op³atek, ¶wiêcone. M³odzie¿ pod kierunkiem sióstr przygotowywa³a jase³ka inne przedstawienia o tematyce religijnej, które wystawiano w ko¶ciele.
Niema³y wp³yw w dziedzinie o¶wiatowo wychowawczej odegra³a biblioteka, której dzia³alno¶æ wznowi³y siostry zaraz po wojnie. Wprawdzie ksiêgozbiór zosta³ czê¶ciowo zniszczony podczas dzia³añ wojennych, ale starano siê sukcesywnie go uzupe³niaæ przez zakup nowych ksi±¿ek i wydawnictw.
Ju¿ w pierwszym roku powojennym liczba czytelników wynosi³a przesz³o 300 osób. Poza czytelnikami z miasta z wypo¿yczalnie ksi±¿ek korzysta³y mieszkanki bursy i ministranci. Z up³ywem lat zainteresowanie ksi±¿k± nieco zmala³o u osób doros³ych, natomiast zwiêkszy³a siê nap³yw dzieci i m³odzie¿y, które tu znajdowa³y trudno dostêpne lektury z dziedziny literatury lub ksi±¿ki religijnej.

Równolegle z prac± wychowawcz± klasztoru sieradzkiego rozwija³a siê dzia³alno¶æ charytatywna, kierowana wszêdzie tam, gdzie ujawnia³a siê bieda i ludzkie potrzeby. W latach powojennych siostry wydawa³y codziennie dwa posi³ki dla ok. piêædziesiêciu osób. Dwie siostry pracowa³y w parafialnym Caritas organizuj±c pomoc materialna i odwiedzaj±c chorych i samotnych. Szczególn± trosk± otaczano wielodzietne rodziny i samotne matki.
W okresie stanu wojennego i w latach nastêpnych siostry podjê³y trud rozdawnictwa darów zagranicznych, które wówczas w du¿ych ilo¶ciach nap³ywa³y do Polski.
Szczególnym rodzajem ¶wiadczonej pomocy by³o umo¿liwienie zamiejscowym dziewczêtom z ubo¿szych rodzin ukoñczenia szko³y ¶redniej. Siostry przyjmowa³y je do siebie zapewniaj±c im pe³ne utrzymanie i opiekê. Przez szereg lat liczba ich wynosi³a 2 - 4.
Obecnie Siostry prowadz± katechizacjê w szko³ach podstawowych i ¶rednich, od 1962 roku prowadzony jest Dom Pomocy Spo³ecznej dla doros³ych, dzieci i m³odzie¿y niepe³nosprawnych intelektualnie, przy klasztorze dzia³a schola Gaudium Cantus, ¯ywy ró¿aniec, grupa Matek w modlitwie, w ko¶ciele odbywaj± siê koncerty muzyczne. Od 1991 roku prowadzona jest ¶wietlica ¶rodowiskowa "¦wiate³ko Dzikuska"- pierwsza na terenie miasta i obecnie dotowana przez Urz±d Miasta.